Walka
Spośród różnych stylów walki możemy wyróżnić 3 podstawowe: wręcz, stójkowa i parterowa. Wręcz to używanie rąk, stójka nóg, parter to walka na ziemi. Spośród sposobów walki możemy wyróżnić wiele np. boks, boks tajski, MMA, karate, kung fu, jiu - jitsu. Ja sam utworzyłem swój własny sposób walki, czyli sztukę walki o nazwie Jesa. Zdecydowanie najskuteczniejsze jest tutaj MMA, czyli używanie wybranej sztuki walki na zasadach MMA. Czyli jak ktoś walczy w boksie, stójce czy pełnym MMA to zdecydowanie najskuteczniejsze jest tutaj MMA.
Nie będę się za bardzo teraz rozpisywał na temat Jesy. Powiem tyle, że MMA ma pewne zasady. W tym rozumieniu najskuteczniejsze jest używanie rąk, nóg, parteru podczas potyczki. Bardziej skuteczne niż używanie samych rąk, samych nóg, parteru, rąk i nóg, itd. MMA w rozumieniu sposobu walki, a nie formuły. Formuła MMA to zupełnie inna bajka. Sposób walki to to z czego możemy korzystać, formuła MMA to to jakich zasad mamy się trzymać. Czemu Jesa jest mniej skuteczna od MMA jako sposobu walki? Bo nie jest na dzień dzisiejszy przetestowana podczas walki. Jakby była przetestowana z pozytywnym wynikiem to można by ją było uplasować na jakimś miejscu sensowniejszym, a tak to jest na końcu.
Tak więc podczas walki używamy wszystkiego co jest dostępne. Bokser tajski walczy tylko w stójce, a jak ktoś go przewróci to może szybko przegrać jeżeli nie zna parteru. Sam mówię to z autopsji. Walczyłem w wielu stylach, we wszystkich wymienionych wcześniej, wygrywałem walki i widziałem jak niektórzy, którzy brylowali np. w boksie, w MMA odpadali od razu. A boks, a nawet parter mieli super opanowany. MMA to zupełnie inna bajka. To jak na dziś dzień jest najskuteczniejsze. To teraz tak, jakie techniki działają, a jakie nie jak dla mnie? Przede wszystkim, garda z boksu, lewy prosty, prawy prosty, sierpy, haki, to wszystko super działa. Kopnięcia z boksu tajskiego i łokcie też. Obalenia z zapasów, przetrzymanie na ziemi z judo, poddania z brazylijskiego jiu-jitsu. To wszystko działa super.
Nie za dużo tego? A gdzie tam. To są najprostsze i najbardziej skuteczne techniki z tych sztuk walki. Czyli ustawiam się tak jak do boksu. Lewa noga do przodu, prawa do tyłu niezależnie czyś mańkut czy nie. Garda. Dłonie zaciśnięte. Parę machnięć się nie nauczysz? Jasne, że się nauczysz. Jedno proste sprowadzenie za biodra i na ziemię. Najwyżej jeszcze z dwa przerzuty bokiem. Na ziemi po prostu kładziesz się na rywala. Jak nie to albo bokiem jesteś albo na dole. Możesz być przodem lub tyłem. Robisz tak że jesteś przodem. Łapiesz gościa za szyję, dusisz, tyle. Inny scenariusz, łapiesz za nadgarstek rywala, wygręcasz razem z ręką, tyle.
Sam to testowałem razem z zawodowymi zawodnikami boksu, boksu tajskiego, karate, bjj, MMA i działa super. Stworzyłem Jesę żeby nie używać tylu sztuk walki, no bo to wiadomo, jeden system i jest super. W boksie brakuje kopnięć, w boksie tajskim obaleń i dobrej gardy, w karate w ogóle nie ma gardy, dostajesz strzała w szczenę i leżysz. W judo nie ma kopnięć, ciosów, tak samo w zapasach i w bjj. Tam są tylko duszenia i obalenia. Jesa ma wszystkie ciosy, duszenia, obalenia, strategie, no ale nie jest przetestowana. Jesę mogę używać zawsze, nawet poza walką. Wcześniej wymienione elementy są dla mnie po prostu najskuteczniejsze.
Zestaw mega prosty. Garda, lewy prosty, prawy prosty, niskie kopnięcie, obalenie, uderzenia na ziemi w głowę przeciwnika. Można rozchylać ręce na ziemi żeby trafić w głowę, można uderzać w brzuch. Zestaw zaawansowany to dochodzą sierpy, haki, praca na nogach, łokcie, kopnięcia przednie, dźwignie na łokcie.
Dalsze elementy to zbicia, kontry, odchylenia, obrony przed kopnięciami, przechwyty, wejścia, timing, kontrola, presja. Jeszcze dalsze elementy to odbicia, uniki, wahadła, walka bez gardy, aktywne cofanie. I przede wszystkim nie bać się walki. Ja walczę tylko w MMA. W MMA zasady są uczciwe, w innych rzeczach nie muszą, czyli innych formułach jak boks czy boks tajski.
Ogólnie walczyłem z paroma rywalami na poziomie zawodowym. Wszystkie walki skończyłem przed czasem. Walczyłem też na ulicy, wygrałem wszystko przed czasem, przez nokauty. Fajnie wspominam te czasy i trzeba lecieć dalej. Tak więc tak to widzę właśnie taką walkę typowo jak w oktagonie, czyli typowy oktagon. I teraz tak. Jedni mają silne ręce, inni nogi, jeszcze inni parter, albo wszystko, itd. Wybierasz płaszczyznę, która jest najlepsza dla ciebie i to jej używasz. U mnie wszystkie płaszczyzny są bardzo dobre więc wybieram jaką chcę.
Ja mam podejście siłowe więc walczę też siłowo. Wywaliłem więc doskoki, odskoki, tego typu rzeczy, bo u mnie to jest niepotrzebne. Mam techniki tylko i wyłącznie typowo siłowe. Patrzę, jak przeciwnik ma słabą szczękę to w nią uderzam, jak tułów to walę w tułów, jak nogi to daję mu kopniaki, a jak jest słaby w parterze to go obalam. Jak ma wszystko dobre to i tak wykorzystuję jego słabe elementy, a moje mocne. Najczęściej takim słabym elementem jest kondycja więc warto rywala zajechać kondycyjnie i dopiero wtedy kończyć. U mnie zajechanie kondycyjne to ciągła presja. Przeciwnik się męczy, a ja odpoczywam. Nie biegam tylko sobie idę, a rywala zmuszam do tego żeby robić takie rzeczy że się szybko męczy.
To jest taka moja szkoła. Jak rywal jest skoczny to ja wiem, że u niego niebezpieczne dla mnie są doskoki, odskoki, itp. Więc używam technik żeby je wykluczyć. Przekierowuję rywala na takie techniki, które są dla niego najbardziej niewygodne i oszukuję go, że tak nie jest, że jest na odwrót. On nie będzie wiedział kiedy i walka się zakończy przed czasem. Oby tylko na moją korzyść. Wiadomo, żart. Używam zbić. Używam kontr, odchyleń, skręceń tułowia, timingu, innych elementów. Moja praca nóg to praca diagonalna. Idę tylko do przodu. Za bardzo nie idę do tyłu. No i skracam dystans, bo jestem dosyć niski. Przeciwnik jest wysoki to włażę pod ręce normalnie. Lubię używać takiej techniki, że zbijam gardę lewą ręką, po tym biję prawym prostym w czerep. I to tyle.
U mnie garda osłania szczękę, tułów. Mam cały czas lewą nogę z przodu. Jestem oburęczny. Za chwilę zrywam gardę, lewa na dół, prawa przy szczęce, odchylenie i daję się dla rywala trochę wystrzelać. Z tej pozycji mogę mu zadać prawy prosty z kontry, lewy sierp na zbicie gardy z odchylenia i prawy prosty, a po tym lewy prosty. Taktyki są różne. Biję też w ręce. Patrzę sobie tak, tam gdzie mogę uderzać, dusić, itd. tam tak robię. Nie mogę uderzać w oczy, w krocze więc tego nie robię. Nie używam nieprzepisowych technik. Więc co, w ręce boję bić. A te ciosy mogą być bardzo bolesne dla przeciwnika.
Jak uderzałem samą pięścią w ręce czy przedramiona rywala to zauważyłem, że może czasem być problem z trafieniem, bo rywal rusza rękoma. To dla pewności używam całego przedramienia i tak zbijam gardę, nie uderzając w dłonie tylko w przedramiona rywala. Działa jak natura chciała. Szczękę trzymam nisko. Odchylam się we wszystkich kierunkach. Ruszam się non stop, ale nie biegam. Nie zadaję ciosów z całej siły cały czas, bo zaraz mógłbym nie mieć siły walczyć dalej. Więc sobie spokojnie podchodzę pod rywala. Presja sprawia, że rywal popełnia w moment błędy. Ja je wszystkie widzę. Przyjmuję sobie ciosy spokojnie na gardę.
Mogę mieć gardę poziomą, czyli ręce robię sobie równolegle do podłoża, jedna na drugiej i tak się bronię. Ciekawa garda. Sobie czasem zniżam lekko gardę żeby zobaczyć jak rywal mnie chce atakować. Mogę zaraz sobie w ogóle opuścić gardę. Jak mam dystans to sobie robię odchylenia żeby przeciwnik chybiał i wtedy się męczył, a ja mógł uderzyć z kontry. Też ciekawa taktyka. Inny sposób to podwójny lewy prosty, prawy prosty i niskie kopnięcie. Złapanie nogi rywala jak ten uderza z kopniaka, a co niech trochę poskacze i wtedy jak trzymam jego nogę to sam uderzam w jego nogę i ją obijam. On się wtedy może przewrócić. Kolanka, klicz i wtedy kolanka. U mnie to się super sprawdza. I tak właśnie robię.
Chodzi o to, że kiedy stójka jest ułożona, to parter jest improwizacją, czyli w parterze robisz to co ci wychodzi. U mnie super wychodzi obijanie rywala w parterze, a na dole duszenie w pasie. Mogę sobie rywala przewrócić na ziemię, zabrać mu trochę tlenu i obijać całą górę wiadomo oprócz szyi. Lewy prosty może lądować na szczęce rywala, na tułowiu, może uderzyć w gardę rywala żeby ją rozbijać, a po nim idzie prawy prosty albo prawy sierp. Niektórzy walą wtedy prawy sierp z doskoku, ja nie. Inna taktyka to bezpośredni prawy prosty między rękawice rywala. Muszę sobie wypracować taką pozycję, która dla mnie jest najbardziej dogodna, a dla rywala im gorsza tym lepiej.
Przykładowo, ustawiam rywala żeby walczył w stylu, który mu totalnie nie wychodzi, a sam siebie ustawiam w stylu, który mi super wychodzi. Trzeba pamiętać, że z jednym rywalem zawalczymy w taki sposób, a z innym w inny. Styl walki wychodzi tak naprawdę podczas samej walki. Takie moje zdanie. Kiedyś uważano, że rywala ustawia lewy prosty, a ja uważam, że rywala ustawia władza, a tak na poważnie to lewa wykrocza i prawy prosty. MMA to chaos i takim chaosem ma pozostać. Jak się w tym odnajdziesz to już zależy od ciebie. No właśnie, jak z tym atakowaniem. Atakuję rywala, no nie. Zadaję mu lekkie ciosy, sam trochę przyjmuję na gardę, trochę się poodchylam, nie unikam walki. Nawet nie boję się przyjąć na szczenę. Różnicuję siłę ciosów.
Widzę po lekkich ciosach co lubi rywal, a czego nie. Zmuszam rywala do ruchu, którego nie lubi, a sam sobie odpoczywam. Zadaję lekkie lewe proste. Rywal myśli, że ja zadaję je lekko, a po połowie rundy zadaję mocny lewy prosty i tym samym zmylam rywala. Są to tzw. zmyłki. Atakuję pod różnymi kątami, wiadomo z półdystansu. Jestem niski i u mnie półdystans jest super rozwiązaniem. W półdystansie uderzam z łokcia w tułów. Podczas walki nie myślę, nie zastanawiam się, tylko walczę. Nie patrzę nawet gdzie biję tylko żeby nie faulować. Walka to nie tylko klatka, ale też to co się dzieje poza nią. Więc staram się pokazać pewność siebie. Najlepiej iść w stronę własnej natury. Straszę rywala, że jak się będzie przygotowywał to go duchy będą ganiać. Wiadomo, że żartuję. A wiem np., że on się boi duchów to o nich gadam. Posty na stronę dodaję o duchach.
Kolejna taktyka. Skracam dystans. Uderzam z fronta lewą nogą, wchodzę w klincz, mocno ściągam rywala w sensie on się sam ściąga, ja go tylko trzymam, uderzam kolanami w tułów, a nawet uda rywala i mogę go tak obalić. W stójce uderzam łokciami prosto w szczękę. Jest w tym cały przekrój. A w parterze cała seria ciosów w twarz.