Dieta i trening
U mnie połączenie diety i treningu jest bardzo ważne. Jem sobie coś przed treningiem żeby nie być głodnym, czasem nawet więcej bo czemu nie. Po treningu sobie jem trochę węgli i białka, czyli np. kiełbasę z makaronem. Dzięki temu nie jestem zmęczony po treningach tak. To jest fajne połączenie.
Nie trzymam się sztywno reżimu 2 g białka / kg masy ciała. Jem po prostu ile wlezie. To u mnie sprawdza się najlepiej. Jem dużo, bo jak się je mało to nie ma się siły do ciężkiego treningu. A trening powinien być ciężki. Jem dużo, bo to też przyspiesza regenerację i odbudowę masy mięśniowej chociaż ja już nie mam mikrouszkodzeń masy mięśniowej dawno, a tylko ją buduję. Tak więc bez białka ani rusz.
Dalej dla mnie są ważne węglowodany. Zjem sobie jakiegoś bananka, może z 4 banany nawet, ale ostatnio jem sobie dużo bułek, chlebka. Wcześniej jadłem bardzo dużo makaronu, nawet 1 kg dziennie. A sobie tylko chodziłem i nie robiłem nic innego, chodziłem tak ok. 5 - 8 km dziennie. I to po polach i lasach. Czasem po mieście. Tak po tych polach chodziłem jakieś 1.5 roku. To było niesamowite przeżycie, ile tam przygód nie miałem to jest po prostu szok. No ale nie o tym teraz będę mówić. Wilki mi wyskakiwały co jakiś czas, one są tak świetne, że to jest szok. Dzikie wilki. Lisy, tarantule. Mniejsza o to teraz. Ważne jest to, że po prostu takie odżywianie pomaga nam w tym żeby mieć energię.
Do tego 1 kg makaronu spokojnie dodawałem sobie np. udko z kurczaka. Bardzo lubię mięso, no ale rybkę sobie raz w tygodniu też zajadałem. Makrele, a kiedyś normalnie filety. Lubię sobie tak jeść. Z wiedzy warto sobie zobaczyć jak wyglądają różnego rodzaju przemiany tj. katabolizm, anabolizm, utrata tłuszczu, budowa białek, cykl krebsa, działanie mitochondriów. Uważam, że te zagadnienia są totalną podstawą w świecie dietetyki. Ja je osobiście znam. Znać je powinien każdy dietetyk.
Co do treningów ważne jest aby znać mechanikę ruchów, budowę kości, stawów, więzadeł, mięśni. Odróżniać działania dynamiczne od interwałowych. Wiadomo trening FBW jest super, ale z czasem chce się czegoś więcej. Pograć czasem w piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę czy co tam też przecież można. Jak unikać kontuzji, itd. To są tutaj zagadnienia podstawowe. Ja je osobiście znam. I każdemu przyszłemu trenerowi radzę aby się ich nauczył.
Garść porad ode mnie. Nieważne jaką drogę obierzesz ważne, żeby była dobra. Nie wiesz kiedy złapie cię taka kontuzja, że będziesz zwijać prześcieradło wokół ręki czy nogi. Warto jest więc być ostrożnym. Nie wiesz jak wykonać ćwiczenie, spytaj innych, może ci pomogą. Formę buduje się systematycznie i konsekwentnie, a nie na hura i przerwa 10 lat. Trening wykonuje się codziennie. Przestrzegamy tradycji no chyba, że już nie musimy. Ja już nie muszę, ale duża większość społeczeństwa jednak musi. Bez tego za daleko nie pofruniesz. Lepiej podnieść mało, ale zrobić ten trening niż wcale. Po czasie jednak chcemy bić rekordy. I tu jest pułapka, jak chcesz non stop bić rekordy to przygotuj się na to, że za chwilę będziesz mieć kontuzję, nawet nie wiesz kiedy. Rekordy spoko, ale raz na jakiś czas, np. na 3 miesiące. I to na kilku treningach i nie więcej.
Skupienie na treningu jest ważne, ale ważniejsze od tego jest to, żeby ten trening w ogóle wykonać. Jak nałożysz na siebie zbyt duży ciężar to ty mentalnie tych treningów nie udźwigniesz. Pomału, powoli, nie katuj się i trenuj. Ja zaczynałem swoje treningi jak byłem mały, całkiem mały. Nie miałem nawet roku. Dziś to wspominam z sentymentem. Trenowałem boks, kickboxing, boks tajski, karate, judo, sumo, jiu-jitsu, bjj, zapasy, MMA, kung fu ale też kolarstwo, piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę. I robię to do tej pory. Dołożyłem do tego siłownię, bo to całkiem osobna kwestia. Na siłowni udało mi się zrobić np. wykrok z ciężarem 70 kg. Zrobiłem też wznos z ciężarem 40 kg. Wykonałem 12 dragon flag od pozycji pionowej czyli tzw. świecy do pozycji totalnie poziomej, a nawet trochę niżej niż poziomej i "nazad", czyli "spowrotem". Zrobiłem 40 pompek na jednej ręce. Kiedyś schodziłem w sprintach na 60 metrów poniżej 7 sekund.
Jak byłem młodym chłopakiem to wzięli mnie do drużyny piłkarskiej do seniorów, do pierwszego składu. Po paru sezonach grałem w innej drużynie, też w seniorach, też w pierwszym składzie. Na jednym z treningów wszyscy strzelaliśmy karne i je wygrałem. Do tego trenowałem potem już jak byłem nieco starszy w klubie w Słubicach boks, MMA, itd. Pod tym względem uważam, że było to wszystko niesamowicie satysfakcjonujące i po prostu fajne. W Słubicach sparowałem i normalnie walczyłem z zawodowcami, wszak sam jestem zawodowcem. Te i masę innych rzeczy wspominam bardzo, ale to bardzo fajnie. Nadal sobie trenuję. Stworzyłem swoją sztukę walki o nazwie Jesa, ale jeszcze jej nie przetestowałem.
Ja sam tak sobie jem i to jest fajne. Jem wszystko po kolei. Bardzo lubię pizze, kebaby. Smalec na zimę jest po prostu super. Do tego jak idę na pola, na trening to biorę ze sobą wodę. Zawsze gdzieś tam mam wodę przy sobie. Picie wody jest bardzo ważne. Dziennie spokojnie można wypić 2 - 3 litry wody. Wiem też o jednej ważnej rzeczy. Jeżeli idziesz w pole, na miasto to nie biegaj, nie pełzaj, a idź. Spacer to jedyne sensowne wyjście jeżeli jesteśmy w sytuacji zagrożenia lub mamy do pokonania dosyć dużą odległość zanim dojdziemy do domu lub do punktu, w którym jest woda. Aczkolwiek tym punktem najlepiej żeby był sklep. Przy wodopojach gromadzi się dzika zwierzyna, bo pije tam wodę, w tym wielkie drapieżniki, jak watahy wilków, krokodyle, aligatory, czy nawet tygrysy. Fakt, podczas swoich spacerów po polach i lasach nawet widziałem tygrysy. Wszak polskie lasy to są tajgi więc jest w nich wszystko, każda zwierzyna. Na polach też jest mnóstwo zwierząt, saren, łań, jeleni, ale też tarantul, węży i innych zwierząt.
Jak chcesz np. pływać w rzece to spoko, ale przy brzegu. Sam pływałem wielokrotnie w Odrze, no ale przy samym brzegu i jest wszystko fajnie. A pływałem w miejscach, gdzie ta rzeka jest niesamowicie narwista. No może czasem na środku Odry. Trzeba pamiętać, że nawet przy Odrze są aligatory i tego typu zwierzęta. Tego jest czasem po prostu mnóstwo. Ryby też nas mogą ugryźć, a nawet wciągnąć po prostu pod wodę. Tam są też wiry wodne i nie tylko. Należy więc uważać. Skoków na główkę odradzam, sam ich w ogóle nie wykonuję. Jeziora, stawy też mogą być, ale tam jest czasem mnóstwo krokodyli. Opalanie nad morzem, dawno mówiono, że to jest takie sobie. Czasem nad morzem pojawiają się fale tsunami, które są tak ogromne, że zalewają nawet turystów. Najlepiej sobie na spokojnie spacerować. Spacer po górach to jeszcze gorszy pomysł. Bardzo łatwo można z takiej góry spaść, a tym bardziej, że taki spacer jest niesamowicie wyczerpujący, bo to są przecież góry.