Vir

Takie zwykłe blogowanie.

Wielkanoc

Wielkanoc to czas szczególnej zadumy i refleksji, ale przede wszystkim niesamowitego świętowania. Tradycja nakazuje, aby na stole wielkanocnym znalazły się jaja, chleb, sól, ale też można dodać bazie, babkę wielkanocną, chrzan czy kiełbasę. Najpierw wszystkie produkty wielkanocne wkładamy do koszyka i idzemy je święcić do kościoła. Po święceniu możemy spożyć śniadanie wielkanocne.

Kiedyś z jajek robiono tzw. pisanki. Pisanki to były jajka pomalowane farbami np. akwarelowymi. Malowano na nich różne wzorki i takie np. 4 jajka niesiono do kościoła. Można było z nich wyciągnąć wnętrze i zrobić wydmuszkę. Dziś też nadal robi się pisanki. Jest to świetna tradycja polecana dla każdego, szczególnie dla dzieci. Takimi jajkami, wydmuszkami się stukało i jak ktoś wygrał to... wygrał.

Innym takim ciekawym rarytasem jest króliczek wielkanocny. Króliczek jest zrobiony z czekolady, okryty warstwą folii kolorowej tak żeby wyglądał jak prawdziwy królik. Też można go włożyć do koszyczka, ponieść do kościoła dla poświęcenia pokarmów, a następnie zjeść go w domu. Nieodzownym elementem każdych świąt wielkanocnych jest śmigus dyngus. Według tradycji w 1 dzień po wielkanocny, w tzw. poranek wielkanocny, wstaje się, bierze wodę i oblewa się nią domowników, sąsiadów, ludzi na ulicy, itd.

Pamiętam u nas dyngusa. Kiedyś kolega wpadł z wiadrem do korytarza i chlusnął na wszystkich, którzy byli w nim. Wiadro było pełne wody. A potem chodziłem tak samo z wiadrem ale już po ulicy. Były też takie pistolety na wodę, nalewało się wody do baniaczków, przykręcało do pistoletu i ganiało się z kolegami oblewając się wodą z pistoletów. Wiadomo, każdy chciał zobaczyć jak to działa, bo za chwilę oblewało się wszystkich przechodniów, a na koniec szły wiadra z wodą. Szło się nawet dalej. Był staw, taki o płytki, szły dziewczyny to się je brało i wrzucało do stawu. Były calutkie mokre. Albo podłączało się szlauf do ogrodu i biegało po całym podwórku oblewając wodą wszystkich naokoło, psy, a jak koty uciekały. Nawet stare babcie.

W 2 dzień świąt wielkanocnych obowiązkowo cały stół różnych sałatek, gołąbki i co tylko by nie było. No i oczywiście whisky. Kiedyś na wielkanoc tak się upiłem whisky, że leżałem 4 godziny z kotem obok mnie w łazience. Polecam sobie od czasu do czasu golnąć. Można wlać trochę whisky, zmieszać z colą czyli po prostu dolać coli. Do tego można dodać z 2 kostki lodu. I sobie całe święta sączyć. Oprócz tego można pomyśleć jak to się stało, że Jezus zmartwychwstał. Faktycznie, Jezus pokonał śmierć, dał nam nowe życie. Mógł jeszcze whisky namnożyć co w takie święta robi i co by nam jej przez cały rok nie brakowało, a nawet dłużej.

Jak ktoś ma rodzinę gdzieś dalej, znajomych, to kiedyś wysyłało się kartki wielkanocne z życzeniami. To świetny zwyczaj. Do tego dla najbliższych osób wysyła się też życzenia wielkanocne, SMS-em, przez adres e-mail albo można po prostu pójść do kogoś i złożyć życzenia. Jeżeli chodzi o alkohol to warto przypomnieć o jeszcze jednej ważnej rzeczy. Jak mamy na stole whisky, to taka sałatka jest tzw. zagryzką. Ja jak piję whisky i zagryzam sałatką z chlebem to nic mi nie jest. Taki mały tip warty spróbowania.

Taką bardzo charakterystyczną wielkanocną potrawą są gotowane jaja, gotowane jaja z majonezem i szczypiorkiem, do tego chrzan. Można dodać ketchup. Symbole wielkanocne to jaja, szczególnie pisanki, baranek, Jezus na krzyżu, stuła czy grobowiec. Też pewnie ciekawy reliktem będzie chusta z Manoppello czy całun turyński. Można sobie poczytać fragmenty zmartwychwstania z Biblii w dzień wielkanocy. Kiedyś nawet świętowano wielkanoc cały tydzień, ale teraz 2 dni, a 3 na wytrzeźwienie.