Vir

Takie zwykłe blogowanie.

Zapowiedź

Fragment z Biblii Rz 1, 16 - 17.

"Bo ja nie wstydzę się Ewangelii, jest bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla Greka. W niej bowiem objawia się sprawiedliwość Boża, która od wiary wychodzi i ku wierze prowadzi, jak jest napisane: a sprawiedliwy z wiary żyć będzie."

Jest to fragment o pewnej zapowiedzi. Zapowiedzi tego co po prostu nadchodzi. A nadchodzi coś pięknego. Jak mnie cieszą rzeczy, które są dobrze zrobione. Piękna i prawidłowa rozbiórka domów, coś pięknego. Sam troszkę miałem w niej udział, i nie ja jeden. No ale mniejsza. Jest to zapowiedź świetnego działania. Działania z taką wielką parą. Widzę czasem jak ten świat chce nas wypełnić śmieciami po to żebyśmy się oczyścili wewnętrznie, oczyścili swój umysł i nie tylko. Byli czyści, od wewnątrz i na zewnątrz. Czyści na różne sposoby, fizycznie, duchowo, itd. Poznaję życie i jest ono czasem nieprawdopodobne. Pewne problemy, które były ścianą, a teraz są raptownie stopniem. Można się trochę powspinać, a co tam.

My zajmujemy się rzeczami błahymi, a powinniśmy tylko tym co jest najważniejsze. Powinniśmy pokazywać te wszystkie świetne rzeczy. Z Bogiem wychodzą nam tylko takie, świetne rzeczy. Nie wstydźmy się naszych błędów, słabości, ale pokazujmy te dobre rzeczy, które są tu najważniejsze. Nasze błędy są niezbędne do tego żebyśmy wytworzyli narzędzia, które posłużą nam w naszym wymarszu w życie. To powinny być pewne narzędzia, a nie byle co. Od wieków ludzie przychodzili na tzw. konferencje. Były to opisy, interpretacje, analizy świętych pism. Ja zajmuję się m. in. opisywaniem Nowego Testamentu i nie tylko. Świętych czyli takich, które prowadzą nas w dobrym kierunku, a nie jakimś badziewnym. My w życiu możemy pójść w dobrym kierunku lub złym. Wszystko zależy od nas. I sam widzę jak wiele jest złych kierunków, a jak mało dobrych.

Gdyby człowiek nigdy się nie sparzył to by nie wymyślił patelni. Czasem jednak warto zaryzykować, ale tak z głową, no nie? Ja już nie ryzykuję, bo wiele rzeczy omawiam sobie teoretycznie. Ale hazard uwielbiam, nie zabierajcie mi tego. Ta samotność, która nas wypełnia. Ona jest taka kochana. Ten nasz ból powoduje, że facet staje na nogi, jest bardziej męski, zdobywa nową wiedzę, doświadczenie. A nasza seksualność jest czymś niesamowitym. Jeszcze jak masz piękną sarenkę zaraz blisko ciebie, w jakiejś ciekawej pozycji. Sarenkę czyli piękną kobietę żeby nie było. To tam możesz kosztować i kosztować. Zaraz pojawia się następna. I jest coraz to lepiej. No ale musisz mieć pewne perspektywy. Ja już je mam. I całe szczęście. Moje rzeczy te co tworzę są już perspektywistyczne. Czyli dają mi nadzieję na przyszłość, że z tego wyjdzie coś lepszego. Sam widzę biznes jak coś ciekawego i jednak trzeba do niego podejść z głową. Nie przepracowywać się, ale na pewno poświęcić mu trochę czasu.

Nawet jak ktoś nie ogarnie całego biznesu od razu to co, pewnie ma masę asów w rękawie. Biznes to nie wszystko, absolutnie. No ale też ważna rzecz. Niektórzy nawet nie wiedzą, ale nigdy nie powinni się bawić w żaden biznes. Ja tak bo mi on jakoś idzie. I to właśnie połączenie superlatyw, tych umiejętności, wywalenie tego co zbędne to zapowiedź fajnego działania. No ja wybitnym pracownikiem nie jestem, to na pewno nie, ale działaczem już jestem jakimkolwiek. A to jednak różnica i to ogromna. Pracownik ma wykonać zadanie, a działacz dać wynik. Wykonujesz zadanie i nikt cię nie pyta o wynik no nie. Przecież wykonanie zadania to nie jest żaden wynik. To tylko wykonanie zadania. Co ciekawe, zadanie może być wykonane poprawnie lub nie, to nie ma znaczenia. Wynik musi być poprawny. Zadanie wystarczy jak się w ogóle wykonuje, a wynik otrzymuje się przez działania.

Zadanie dostaje się odgórnie, działanie wymyśla się samemu. To wszystko ma mieć sens i to głęboki i widoczny do tego. Ja mam mieć wyniki. Bez tego u mnie nie ma sensu robić czegokolwiek. No i te wyniki powoli mam. Nie liczy się tylko produkt, ale też sens jego tworzenia. Po co tworzyć coś co jest nieprzydatne. A przecież dziś prawie każdy produkt jest nieprzydatny do niczego. Łyżeczki plastikowe? Do czego to jest? Do jedzenia? Po co jak to każdy tylko wywala na śmietnik. Nikt tego nawet nie sprawdza czy coś jest przydatne czy też nie. Mi nikt nie powiedział jak to w kabarecie bywało. I życie nas pcha w jakieś drogi. My nie mamy mu ulegać, ale pokazać własną alternatywę rozwiązania. Absolutnie nie słuchamy się życia, bo ono specjalnie prowadzi nas na manowce. Jak Jezus mawiał, on jest drogą, prawdą i życiem. On jest tym co pomaga i co podkłada nogi. Co tu jeszcze więcej pisać. On wymyśla choroby i lekarstwa.

Jezus daje nam możliwość pójścia drogą, na której właśnie daje nam przeszkody i sposoby ich rozwiązywania. To jest wszystko po to żebyśmy się rozwijali, a nie stali w miejscu. Zobacz, prosta sprawa, pucior henzap i do przodu, nie? A jednak nie do końca. Widzisz problem i myślisz jak go rozwiązać. To zmusza cię do myślenia. I to jest super. Nie ma problemu to po co w ogóle coś wymyślać. I ja powiem tak, zło tego świata chce nam pokazać świat jako bezproblemowy żebyśmy nie musieli myśleć i byli bezbronni. Bo to zło, ono gdzieś tam w tle wymyśla już na nas pułapki, a nam pokazało świat taki, że nie musimy już nic zrobić. Jezus daje nam przeszkody, bo wie o tych pułapkach, a my nic o nich nie wiemy. Dzięki tym przeszkodom potrafimy stworzyć rozwiązania, dzięki którym uniknęlibyśmy tych pułapek. Odejście od Jezusa czasem faktycznie sprawia, że problemy znikają. Ale za chwilę pojawiają się takie przeszkody że to szkoda gadać. Tak to właśnie wygląda.

Tak więc stańmy oko w oko z problemem. Nie unikajmy go. Rozłóżmy na czynniki pierwsze żeby łatwiej móc znaleźć rozwiązania go. I właśnie szukajmy tych rozwiązań. Uważam, że jak na osoby dorosłe przystało jest to rozsądne rozwiązanie. Masz do czegoś dryg? To go używaj. Pójdziesz w świat i nie będziesz wiedział czy wiedziała za co się zabrać. Najlepiej zabrać się za wszystko na raz, tak jest zawsze. I zobaczyć co z tego wyjdzie. Dalej już poradzisz sobie sama czy sam. Młodzi dorośli nie raz wejdą w jakieś życiowe pokrzywy, ale nie ma co się zamartwiać. To doświadczenie jest ci widocznie niezbędne. Osoby starsze są już bardziej dojrzalsze i jak widać już tak nie podskakują jak kiedyś, bo wiedzą czym mogą kończyć się takie podskoki. One jak były młode czasem szalały, imprezowały, bawiły się. No ale nieodpowiednia zabawa sprawiła, że wynik był taki sobie. No i musieli wyciągnąć konsekwencje ze swoich błędów.

Ja np. jako młoda osoba nie dbałem aż tak o siebie. W sporcie byłem bardzo dobry. Ale pewnego dnia nabawiłem się takiej kontuzji, kolejnej z resztą, która wykluczyła mnie z życia na 3 dni. Zaczęła mnie boleć ręka. Ból był tak poważny, że nie mogłem nic jeść ani pić przez 3 dni. Leżałem tylko na łóżku i czasem pojękiwałem z bólu. Powiedziałem sobie, że ja chcę już o siebie dbać. Od tamtej pory naprawiam wiele rzeczy i w organizmie i nie tylko. 3 dni non stop, dzień i noc, takiego bólu jakby ktoś położył pod twoją rękę deskę z gwoźdźmi, takimi długimi, które wystają i przebijają twoją rękę. Ty możesz zabrać tą deskę dopiero po 3 dniach. Niezłe, co nie? Mocny ból, nie powiem, ale stwierdziłem, że chyba faktycznie trochę źle podchodziłem do mojego organizmu i trzeba o niego trochę zadbać. Kiedyś jak byłem młodszy chodziłem w kapciach po podwórku. W pewnej chwili nadepnąłem na takiego długiego belkowego gwoździa, który wystawał z łaty. Poczułem jak gwóźdź wbija mi się w stopę i przeszywa ją na wylot. Powiedziałem dobra jezusek już wiem co czułeś. Już w takich klapkach jak są gwoździe nie chodziłem.

To mnie nauczyło, że lepiej jest unikać zagrożeń. Dziś już w tak bezsensowne błędy nie popadam. I chronię przed nimi innych. Innym razem szedłem razem z psem na spacerze. Doszliśmy daleko aż do lasu. W pewnym momencie usłyszałem głośne warczenia. Okazało się, że wpadłem w środek polowania wilków na sarnę. One były ode mnie jakieś 10, może 20 metrów. Dużo wcześniej wiedziały, że ja idę. Przecież w każdej chwili mogły się na mnie rzucić i mnie zagryźć. Były rozwścieczone. A jednak nawet nie poszły za mną. W drodze powrotnej, bo do domu miałem parę dobrych kilometrów, pojawił się jeszcze np. szop. W każdej chwili mogło wyskoczyć jakieś zwierzę sprawdzić, czy krwawię, no bo wilki być może mnie trochę podziubały i zostawiły dla innych. No ale na szczęście nic mi się nie stało i dla psa tak samo. Ten pies to był tak naprawdę dziki wilk, który przyszedł do mnie jak był mały. I tak już został.

Tych parę wydarzeń to jest kilka właściwie wydarzeń z mojego życia o takim charakterze. One nauczyły mnie tak wielu rzeczy, że szkoda nawet gadać. Tak więc to właśnie były nauki natury. Życie nas czasem uczy dosyć boleśnie po to żebyśmy byli silniejsi.