Vir

Takie zwykłe blogowanie.

Zapasy

Szukałem swojego stylu przewodniego. Robiłem sparingi w boksie, boksie tajskim, zapasach, MMA. I nadal nie mogłem znaleźć właśnie swojego głównego i jedynego stylu walki. Wiadomo Jesa to mój styl, ale nie o to chodzi. Chodzi o taki styl przewodni. To co mi wychodzi najlepiej, gdzie jak się okazuje nikt mi nie musi nic mówić. I takim moim stylem okazały się zapasy. Takie typowe zapasy. Tak więc w Jesie używam technik jak z zapasów, judo, sambo, bjj i innych oraz tych z Jesy, ale to pod typowy parter. Uczę się więc walki w MMA typowego parterowca. Czyli jak przetrwać w stójce, zejść do parteru i tam zostać. Zmieniam więc treningi z tych co robiłem na treningi zapaśnicze.

Doszedłem do tego bo tak, zadaję lewy prosty no dobra. Jak mam piłeczkę do tenisa to tak, jak wezmę ją w prawą rękę, i prawą nogę mam do przodu to nie rzucę tą piłką za daleko. Ale jak będę miał prawą nogę w tyle i zrobię zamach to wyrzucę tą piłkę bardzo daleko jak na mnie. U mnie koledzy w podstawówce nawet rzucali ponad 40 m, a mój max. to bodajże 35 m. A ja przecież ni cholery nie potrafię rzucać takimi piłeczkami, kulami, itd. Cieszyłem się tak, że to był po prostu szok. No dobra, to jak zrobię zamach to to nieźle ciągnie. Ale zaraz, przecież inni rzucali taką piłeczką dużo dalej ode mnie. No tak, a ja mam pchanie, ciąganie. Tego na WF-ie za bardzo nie mieliśmy aż tak, ale i tak było bardzo dużo rzeczy. W skoku w dal miałem ja wiem może 3 m bym skoczył. To niesamowicie mało, ale jak na mnie bardzo dużo.

Zmylił mnie nieco sprint, bo na 60 m schodziłem z czasem poniżej 7 sek., a pod górkę jak mierzyłem to miałem 7 sek. 5 setnych sek, czyli 7:05 sek. To jest dobry wynik że tak powiem. Ale jak się okazuje ja powinienem korzystać z pchania. Czyli boks i boks tajski, bazę, ogarnięcie mam już zrobione. Zapasy tym bardziej bo tam mam już dawno wszystko ogarnięte więc z tej płaszczyzny w MMA korzystam. Można powiedzieć, że z parteru. I to z poziomu Jesy. Na czym więc ma polegać moja taktyka? Na tym żeby wywalić przeciwnika na ziemię i żeby tam już został. Wszystko więc już robię pod typowe zapasy. A ja myślę czemu ja robię takie przerwy w jedzeniu, no bo to jest trochę co innego. Mogę łapać ręce, wykręcać, rzucać. Na ziemi też nie uderzam tylko duszę. Czyli taki styl typowego węża. Oby nie ogrodowego. Żartuję. Lekcje Jesa MMA zakończone.