Wycieńczenie
No i odkryłem co mnie wycieńcza. Są to wszelkiego rodzaju biegi, trucht, sprinty, itd. Absolutnie wywalam to ze swojego planu treningowego i w ogóle ze wszystkiego. Totalnie nie powinienem biegać. Wczoraj trochę tylko potruchtałem i dziś już nie mam siły na nic. Wcześniej mogłem normalnie robić trening dzień w dzień. A więc wywalam bieganie w ogóle z czegokolwiek. U mnie bieganie jest w kategorii tzw. treningi wycieńczające. Każdy ma taką kategorię. Wywalamy to w ogóle, bo to nas tylko dobija.
Czyli jakie rzeczy wywalamy z naszych treningów i nie tylko? No bo ja np. korzystam tylko z części rzeczy na treningach, a powinienem ze wszystkich jakie mam. I już tak robię. Czyli dochodzą jeszcze rzeczy spowalniające, mylące, odkładające, opóźniające i osłabiające. Są to różnego rodzaju rzeczy. Powiem co zostało, chodzenie np. po polach, na miasto, mogę chodzić sobie z kamieniem w ręku. I widać już tutaj pewne bardzo duże różnice. Jest różnica jak wezmę kamień ok. 10 kg i talerz z siłowni 10 kg. Niech nawet będą tak wycięte że mają identyczną wagę. Jest różnica w treningu i zdecydowanie w efektach. A więc uważam to za przełom.
Kamień inaczej się chwyta, ale też chodzi o jego strukturę. On inaczej działa na mięśnie niż metal, tu chodzi o ten materiał organiczny vs nienaturalny. Jedni wolą to inni tamto, a jeszcze inni pewnie jeszcze coś innego. Tamten kamień co go wczoraj pchałem nie wiem ile miał kg. Nie mogłem go podnieść, ale dałem radę go pchać. Wychwyt robiłem 60 kg pełny, a tu na dwie ręce nic nie poszło. Ciężkie to no. No i co, wywaliłem ogólnie wszystkie rzuty, pchania. Ja coś czułem, że to pójdzie, ja nigdy nie byłem aż tak dobry w rzutach, np. piłką palantową coś tam rzuciłem, 35 m maks. w podstawówce. Dla mnie to duży wyczyn, ale są tacy co rzucą dużo dalej. Ja już dalej nie rzucę. Może z pół metra ale co to jest. Niektórzy po 100 m rzucają i dalej.
Czyli mi zostało pchanie, noszenie. Mogę sobie unosić kamienie jak chcę, kłody drzewa, itd. Ale one że tak powiem nie powinny oderwać się od mojego ciała tylko cały czas do niego przylegać. I super jakbym używał technik we wszystkich rzeczach właśnie takich co dotykają cały czas mojego ciała albo danej struktury. Jak maluję obraz pędzelkiem to nie odrywam pędzelka od płutna chyba że farba już całkiem zejdzie z pędzelka. Tak samo z kierownicą w samochodzie, ręce przylegają cały czas do kierownicy. To ciekawe co ja zrobię z klawiaturą, jak się cały czas uderza palcami o klawisze. No właśnie, ale na razie to może zostać. No i nic, trzeba przejść na kolejne tzw. przęsło, bo tu palce uderzają o klawiaturkę, tu kurwa spacerki, itd.