Vir

Takie zwykłe blogowanie.

Hare

No i tak, sobie w Jesie poogarniałem już trochę rzeczy. Ale o dziwo okazało się, że mój plan na walkę trochę się wyostrzył że tak powiem. Bazuję na typowych zapasach, do nich sprowadzam swoją walkę. Więc stworzyłem nową sztukę walki o nazwie Hare. Hare oznacza po prostu "zapas". Jesa jest super, ma wszystko tak naprawdę, ale ja potrzebuję jak się okazało czegoś dużo bardziej pode mnie. Dla wielu Jesa pewnie będzie czymś w czym sobie zostaną, pewnie niejedna osoba tam sobie rozwinie fajnie wiele rzeczy. Ale ja już bardziej potrzebuję Hare. Hare polega na tym, że wszelkie swoje działania sprowadzam właśnie do tych zapasów. Obecnie techniki zapaśnicze wiadomo jakie są, obalenie i tyle. Poza tym w typowych zapasach brakuje uderzeń, ciosów, przechwytów, itd. Właściwie jest tylko parter i to dosyć prosty. Hare dąży do zapasów biorąc pod uwagę to, że przeciwnik atakuje w różny sposób, nie tylko przez zapasy. A więc jakieś takie typowe rzuty z zapasów nie są zawsze dostępne. Więc Hare pokazuje jak z walki powiedzmy w boksie, boksie tajskim, karate, itd. przejść do walki parterowej oraz jak po prostu walczyć w tym parterze. Wiadomo, pełne MMA, tu się nic nie zmienia.

Jesa wychodzi z tego założenia, że walcz tak jak ci lepiej. Rozwija zawodnika. Hare ma takie założenie żeby walczyć tak żeby dążyć do parteru, zapasów i tam właśnie walczyć. Czyli jest to fajna sztuka właśnie dla osób, które wywodzą się z zapasów, chcą sobie łagodnie przejść z zapasów np. do stójki. Mogą przejść z Hare do Jesy, karate, itd. To jest obojętne. Mogą też walczyć cały czas w Hare. Dla mnie Hare jest po prostu super. Czemu nie Jesa? Jesa mówi, że można walnąć tak jak chcesz, wywalić kogoś, itd. Możesz zmieniać styl w trakcie walki. Ale to jest taki mało ostry styl, fajne dla każdego, możesz też tylko kończyć walki w parterze. Ale Jesa bynajmniej tego nie wymaga, Hare już tak. Tu masz już nałożony pewien reżim tak. Masz wąskie gardło w którym się poruszasz. Trzymasz się pewnych założeń, które po prostu prowadzą cię do parteru, gdzie masz walczyć. Jesa bardziej prowadzi do tego żeby walczyć tak jak rywal tego nie lubi, ale to nie musi być parter. Hare też to zakłada, no ale jednak pcha w stronę parteru. Zakłada więc, że są osoby, które świetnie czują się w parterze. Uważam, że to jest całkiem fajne.

W BJJ masz duszenie za głowę, dźwignię i to tyle. W jiu-jitsu masz jeszcze wykręcenie ręki i to tyle. W Hare masz dosyć proste założenia. Tu nie ma jakichś forków. W karate forkiem jest powiedzmy Kyokushin, Shotokan, a w Hare tego nie ma. Jest jedno Hare i tyle.