Vir

Takie zwykłe blogowanie.

Jezus

Czy rozmawiamy z Jezusem? Czy opowiadamy mu o naszych zmartwieniach, problemach, fajnych rzeczach, życiu? Czy powierzamy mu swoje życie? Czy oddajemy mu nasze działania, prace? Czy oddaliśmy już dla Jezusa swoje życie? No właśnie. Żeby porozmawiać z Jezusem możemy sobie usiąść przed telewizorem, włączyć film czy serial i powiedzieć "o widzisz Jezu jaki fajny film" czy sobie dodać "Jezu a gdyby i w moim życiu coś fajnego się działo" i tak dalej.

Żeby sobie pogadać z Jezusem nie trzeba wiele, wstaję z rana i mówię sobie "o fajnie Jezu jest, a jaka ładna pogoda, pięknie jest Maryjko". Czy potrafię zrobić tak, że o nie chce mi się, jest niedziela, ale i tak pójdę do kościoła? Chociaż raz w miesiącu wybiorę sobie jakiś ładny kościółek i do niego pójdę. To bardzo ciekawe podejście jest, i jeszcze usiądę w 1 ławce. Czy mogę sobie faktycznie powiedzieć, że nie wstydzę się Jezusa? Czy jak mam jakieś problemy życiowe to potrafię powiedzieć Jezu, ty się tym zajmij? To jest czysta wiara katolicka moi mili. Czy potrafię przebaczyć tym którzy mnie skrzywdzili? Czy przestrzegam 2 przykazań miłości? Czy potrafię machnąć ręką kiedy ktoś popełnia błąd za błędem? Czy potrafię się wstawić za swoimi przyjaciółmi, ale też za swoimi wrogami? No właśnie, nie zawsze tak potrafimy zrobić, ale Jezus prowadzi nas do tego żebyśmy właśnie tak robili.

Czy wśród tego całego galimatiasu życiowego potrafię zachować prostą wiarę w Jezusa? Czy potrafię uwierzyć w to co Jezus mi przekazuje? Czy mu wierzę? Dobry kibic wierzy w swoją drużynę do końca. Czy mimo różnych zawirowań życiowych potrafię wytrwać przy Jezusie? Czy potrafię z nim wytrwać do końca? No właśnie. Czy potrafię się zapytać Jezusa, Jezu czemu w moim życiu jest tak jak jest? No bo czasem w naszym życiu nie jest tak zawsze super, ale Jezus pokazuje, że teraz tak ma właśnie być, że my nie zawsze wszystko wiemy, ale to są dobre decyzje. Tak więc warto zaufać Jezusowi bezgranicznie, warto zanurzyć się w jego bezkresnym miłosierdziu.

Niech imię Jezusa będzie wysławione na wieki i niech każdy je zna. Jak wiele osób nie zna imienia Jezus, nie zna go właściwie wcale. Co to znaczy znać czyjeś imię? Jak ktoś idzie ulicą i my idziemy no i akurat zobaczymy tą osobę to mówimy kurcze, ja znam tą osobę, ale nie wiem jak ma na imię. Czyli dużo jest nadal osób które gdzieś tam słyszały że jest Jezus, no ale tak faktycznie nie wiedzą nawet jak się on nazywa. Czyli że był ktoś tam ale że ta osoba nazywa się Jezus to już nie wiedzą. A właśnie Jezus nas posyła wszystkich do tego żebyśmy nieśli jego imię wszędzie, dosłownie, tam gdzie on jest żeby go dalej rozwijać, a tam gdzie go nie ma żeby był. Żebyśmy pokazywali go wszyscy, o idziemy do kościoła, wychodzimy no to by wypadało żebyśmy o Jezusie rozmawiali, a nie my tylko idziemy załatwiać interesy, a o Jezusie w domu nawet nie wspomnimy. Prawdziwa siła jest wtedy kiedy masz siłę mówić o Jezusie, pokazywać go, wtedy faktycznie masz siłę.

Dróg poznania Jezusa jest wiele, ale zacznijmy od tych najprostszych, od tego minimum dziennego, od powiedzenia Jezu dobrze że jesteś. To nie oznacza że tak dokładnie mamy powiedzieć, ale żeby dać przede wszystkim wyraz swojej wdzięczności dla Jezusa za wszystko. Żeby pójść chociaż coś porobić z takich zwykłych rzeczy, wtedy właśnie stajemy się tymi super herosami, jak faktycznie działamy, a nie jak tylko chcemy robić niewiadomo co, a pomijamy te zwykłe proste rzeczy. I w tej prostocie serca twórzy rzeczy niestworzone, ogromne, jakie jeszcze nie istniały, i w prostocie ducha łączmy się wszyscy tak o po prostu, tak normalnie i bądźmy z tymi z którymi chcemy faktycznie być, dążmy do tego. Nie zapominajmy nigdy o najbliższych i zawsze miejmy dla nich czas. Kiedy kariera zabiera nam najbliższych to przestaje być karierą, a staje się udręką.

Nie przejmujmy się niepowodzeniami, one są po to żeby hartować ducha. Nie przejmujmy się że czegoś nie mamy, bo to wszystko po to żebyśmy dawali innym tak wiele. Nasze braki powodują że dzielimy się niesamowicie, a kiedy już nauczymy się dzielić to zaczniemy uzupełniać nasze braki. Czemu jesteśmy sami? Bo przez to mamy więcej czasu na rzeczy, które powinniśmy wykonać sami, na przykład pokazywać wiele rzeczy, jak już je pokażemy to przestaniemy być sami. Czemu nie jesteśmy w związku? Bo nasze serce nie jest gotowe na ten akt ofiary dla Jezusa, wszak związek to piękny akt oddania się Jezusowi. Czemu nie uprawiamy seksu? Bo nie zasłużyliśmy się na tyle żeby ten seks uprawiać, dopiero po odpowiednich zasługach zaczynamy uprawiać seks. Czemu cały czas się staramy i nadal nie mamy tego czego chcemy? No bo zbyt bardzo patrzymy na siebie, a zbyt mało na Jezusa.

Tak więc zdobywajmy kolejne zasługi i starajmy się żeby było lepiej.