Inaczej
Inaczej było nam mówione że my będziemy inaczej żyli i ani jednej chwili utkana nitką perską spontanicznej chwili myśl rozebrana co tylko tęczą pokazuje kolor dla tych co tak jęczą że życie jest swoistą monochromą a to tak nie jest i ani myślą dozgonną i na półprzytomną z zachęty z zakrętu jak z obrazka wyjęty kręci się ciągle i wwierca jak turbo nie z tego miejsca odkręca się i znęca nad myślą nieprzytomną bo już ze śmiechu pomną tej chwili i dłużej już nie wytrzymałej dla każdego powodu zabawnego trwałej rzuć jedną dla zabawy a w życiu nie poznasz kto więcej doznał i poznał małej a kto dużej nierozrobionej z twarzy tak bardzo podobnej i z charakteru no litości co to mitologia i tarabany i pląsy i góry i doliny a ty wyprawiasz w myślach kolejną do tej skamieliny bylińskiej cierpliwości i mości hrabiowie się zjawili na kartach nicości i by ją wypełnili a tu hrabiny tak gromadnie w jednej i nieporadnej nici zelżywości i wspominają o nich zasadnie bo już ci były w zachwianej tumanie i nie w naganie o nie nie przetransportowanej do jednej z tych co tylko w piasku widzą złote wykąpane ciało morskiej bryzy a co to kopytka a co to pyzy i łzy wcielonej topoli no już ci i bez nich łysy kontakt cię nie zadowoli bo i wyczesz nie z tych i tych co ją nie boli dlaczego nie popadasz w łez ciemności znoju a to już światło się pojawia i napawa cię nadzieją znowu i znowu i zaraz się objawia na chmurach białych co w moment się zebrały pod niebieskim niebem i w parę minut zakrywawszy je oddały wody trochę po bada co wskaże żeś człowiekiem i czucie jeszcze nada i zimny deszcz pada już na ciebie i co nie wykąpiesz się w topieli odgórnej a Bozia też się nie wykąpie jakby kobieta z twarzy tak ropuchnej a toć ty ropuchy chyba na oczy nie widziała piękne jej lica i całować co by się w księżną zamieniała no to nie przecena w sklepie i nie okazja inna i nie jak z filmu czy 5 groszy winna już ci łez południe a czemu na oczy patrzeć nie możesz ale nie puchnie bo widział błędne słowa i tworzył je szkarłatnej no a tera zoba w historii tej zasadnej i po co lawin czasu odmęty zgłębione więcej już nie trzeba może i nie płonnej ale tej sromotnej i lichwej pogodzie zaraz się w deszczu wykąpię będzie jeszcze słodziej w szkarłacie zdobionej brytwannie i nie dałaś mi okazji bym powiedział prawdę to tak żartem bo już ci powiedziałem ale nie tą co ty chciałaś usłyszeć taki ze mnie cwaniak gdybym nie zbierał na konto w tibii to po co mi pieniądze no nie a tu na chatę zbieram no to widzisz nie jest jeszcze aż tak źle no tak sądzę czy błądzę no nie a co z takim obłokiem co leci i tuli się przy tobie a ty mówisz że stąpasz we mgle i porannej rosie tej zakrytej tobie pod nocną kołderką no ale żeby nie za wiele bo wiesz i nie jedna szansa się okazała tylko zwykłym prospektem no a tu trzeba działać i z szatanem czy dasz radę się dogadać toć to jeden z księciów piekieł a jak go rafałek zobaczył w sensie anioł to już nic innego nie trzeba gadać jak w 3 dniach ciemności a ja idę i myślę a co to miga na falach gorąca unoszących się nad plonami a to ci co tam wyszli z podziemnej odchłani no a ja głupi jestem a powiem ci że nawet fajni a ja tam za Hildzią chcę iść i żeby było taniej a nawet powiem ci i konkubinę poznałem w ogrodzie stamtąd nochal jej tylko urusł niczym w szamańskiej to oni chyba tam tak lubią a mi co innego nie no i pogardy garść nie nada się do sadzenia chyba że ciemnych ogrodów wzdręgi taka ładna powiem ci długie nogi blondyna fajna nie powiem że nie tyłeczek zły nie jest a nawet bardzo fajny nochalek jeden i poszła a blada świta dalej się wyprzedzała no ale i iść trzeba raz przodem raz tyłem no i wrak serca z kamienia mówi nie zostałem i tylko się cieszyć w zdepresjenowanej pogodzie to i szkodzi tylko wiesz co obłok co taki leci niby wysoko a tu zaraz nisko i co już brać kogo ty chcesz a nie to tylko piąty stopień moich westchnień o taniej pogodzie a ona jeszcze tańsza a daje ile gdyby każda tak dawała to my byśmy w moment stąd wylecieli na inne planety bo z nieba to ci powiem ino szarzyzna się szerzy a kto wierzy i słucha niech działa i wierzy bo na wieży też królewna była ładna fajna no i co jak tak odległa i toć tam nie jedna zwierzyna wyła pod jej stopami a ktoś ją w końcu odczarował kto wie czy szczęśliwie się nie zalała łzami kiedy w końcu za rękę z kim poszła i wyszła jeszcze bladziej i białym ornacie nowej drogi sługów tych i tych których tam nie macie co chwila coś się zmienia gdy nie byłem jeszcze dorosły to patrzyłem dosyć prosto a teraz slalomem lecę bo już dorosłym i więcej i więcej i potrzeba mi moich sił wysiłkowych granice rozszerzać i widzisz czasem chcesz trenować i idziesz jakoś tam idzie i w pewnym momencie mówisz teraz rekord a tu nie bo koniec treningu i co i jak to no ale dobrze bo jak masz codzień trenować to ty musisz mieć dobry plan inaczej po tygodniu odpadniesz od tej myśli bo ona coraz bardziej każe ci przerwać to wszystko żeby sprawdzić czy ty napewno chcesz trenować jak tak to bez problemu ją pokonasz jak nie to wierci ci w głowie coraz bardziej aż faktycznie powiesz że udało się kolejny dziś trening złożyć w całość i cóż za radość kiedy boli mniej a bardziej jeszcze chce ci się tak stąpać no nie mów mi że to nie napawa optymizmem a co jak jest fajnie no nie i dużo się zmienia i co chwila nowa rzecz napawa ciekawością to już jest całkiem co innego i nie jedna herbatka była by wypita na takich fajnych opowieściach bo tak to tylko wyobrazić sobie można jak ten smok który przecież tak faktycznie smokiem żadnym nie jest wyzionął fajną myśl i ty to sobie możesz kontynuować to piękna karuzela na której kręcisz się bez końca i gdzie w marzeniach brniesz ich autostradą to twoja bujna myśl co kręci się do końca i dla tych co powstają i dla tych co się kładą i powiedzą ci streamuj spoko ale patrz przecież tu nic nie ma to tak jakby ci kazali pojechać na zakupy w świecie gdzie nie ma samochodów a po pięciu minutach dziwili się że ty tu ciągle jesteś czemu jeszcze nie wymyśliłaś samochodu tak w pięć minut bo to żmudny ciąg wydarzeń różnego rodzaju a jak ktoś jest taki mądry to niech sam wymyśli jeżeli nie ma pojęcia czas w pięciu minutach to musisz go rozłożyć no i na pięć lat a i może się uda no a jak no i te myśli niedorzeczne co nurtują wiesz jakie ona ma cycki i tak dalej no co to nic złego a wręcz dużo dobra może przecie z tego wyniknąć a jak to kiedyś mawiali dziś żak spokojny a jutro przypasany a to do miecza rycerz toś to u blacharza blachy zabrakło a zbroja to chyba na złom poszła i mi zbroja kochana niepotrzebna a to z tym historii tyle jest związanych sama wiesz i jak u ciebie to w życiu przebiega to jak w parku jurajskim chcesz na step podążać byliny pokażą nauczył się drzew wycinać co by ich już nie było bo i po co tam połacia dawnych książąt a tu sosny rosną wiążą tych co jeszcze niezwiązanym pędem do góry się pną i pędem niespotykanym a jaka tam mnogość wszystkiego i gdyby nie to to ty powiedz jaki wiersz by powstał w tej głupiej głowie a by i się na webstage-u ostał no nic bo to i probalskim niczym się zowie nie Nietzsche no co ty ja go tam nie słucham ja do greków drzwi zapukał a oni mi arysto i to tyle no i zobaczyłem i przejrzałem że oni i mieli nawet rację bo w rzymowych progach odrzwia przestarzałe a zobacz i na te dzieje a to ja z wróblicą zwiedzał leśne knieje a i ona w historycznej czeladzi biegła i tak my rozmawiali a to ona tu pałac wielki stał a no tak i możnowładców pędy i zaprzęg niczym nadziemny a no i patrz i czy te pędy na wymianę opon podążają i zabawny tętent białych jeleni a ja że i on ci możnym hrabią pozostał i hrabiny nadworne były a to z azji zwieźli bukłaki zbóż wszelakich i zasadzili co by się tu ostać co by nie pożałował i sam Hammurabi wielki wódz co kędyś im wcześniej pędy składał a on a jasne a w środkowej leśnej dolinie i rzeka płynęła i to jeszcze szybciej a tu chmura się zerwała a ja mówię a jakim poszlakiem mnie ona znalazła toć to grad i już po chwili cały mokry był i w chmur bieli mnie tuliła i nawodnienie wzrosło i na godzinnym dronie ty nic nie zobaczysz a tu w kniei modrzewiowej co tu stały jakby ścięte i parkany w wyrównanej pogodzie nagłych promieni zenitu od zmierzchu aż do świtu i w godzinnej herbatce jakoby coś pojmiesz ale nie zrozumiesz i nie zawsze tego bo to tylko mech ci przypomina kto stąpa w gęstwinach a tu jeleń co przynagla że jeszcze trening trza zrobić bo tu osa z nagła mu o tym napomniała a i już wszystek zrozumiała co tu tak latała a nowy trzmiel z welona że tarantula w gęstwinach jeszcze tak skarmiona toż to na obiadek i zaraz się tu zrobi i piątek i czwartek co po nim nastąpi a tydzień szybko mija