Vir

Takie zwykłe blogowanie.

Cukier 3

Trzecia część odnośnie cukru. Druga część dostępna tutaj: cukier 2. Drugą część zakończyłem na urzędzie skarbowym. To fakt, każdy powinien płacić podatek, ale czy w rzeczywistości tak jest? Od ludzi brano podatek co roku tak. Termin na spłatę podatku upływa z ostatnim dniem kwietnia. Podatek za poprzedni rok płaci się właśnie do końca kwietnia obecnego roku. I to czasem nie mały podatek, 21 % podatku od wszystkich przychodów to bardzo dużo. Płaci się tyle lat, a drogi rozwalone, budynki tak samo, stare kamienice że nie idzie tam mieszkać. To po co ja mam płacić podatek? A za granicą jeszcze powiedzą, że w Polsce ludzie nic nie robią. Niech ten podatek faktycznie idzie na odpowiednie cele, te co się mówi że tam idzie, a nie do prywatnych kieszeni pewnych osób. Co te osoby też chcą pozostać anonimowe? Nie ma takiej opcji nawet. Uwaga, to nie jest podatek od produktu tak.

Na każdy produkt przypada podatek VAT. VAT wynosi 21 %. Taki podatek idzie do budżetu państwa i jest on odciągany od absolutnie każdego produktu. Kupujesz chipsy w sklepie to płacisz powiedzmy 5 zł, czyli 21 % z tych 5 zł trafia do skarbu państwa. Jest to ogromna suma. Państwo nie potrafi samo zarobić i bierze kasę od innych. Każdy zarabia sam, a państwo tutaj jawnie grabi ludzi z pieniędzy. To jest wszystko do oddania z nawiązką. 21 % od absolutnie każdego produktu w ogóle. I ten podaten do ludzi nie wraca jak i żaden inny. To, kolejna rzecz to cło. Bierzesz produkty z zagranicy do państwo od ciebie pobiera odpowiednią opłatę. Cło może wynosić od 0 % do 50 % ceny towaru. Czy ktoś to w ogóle rozumie? A bierze się w praktyce zawsze najwyższe widełki.

Dalej, do końca kwietnia płaci się podatek za ubiegły rok. Masz zarobioną jakąś sumę pieniędzy, z tego państwo odprowadza ci podatek. Jest to tzw. PIT. Taki podatek spokojnie może mieć wartość 32 %. Podatek liniowy ogólnie ma wartość 19 %, to jest dodatkowy podatek, a nie podatek do wyboru. To państwo przez tyle lat bierze tyle podatków, a nic w kraju nie jest porobione? Coś jest nie tak. Dalej jest ZUS, czyli Zakład Ubezpieczeń Społecznych. W teorii jak coś ci się stanie to kraj wypłaci ci pieniążki, w praktyce kraj nie wypłaca nic. A co ma ci się niby stać? Niezłe, nie? Dalej, składka zdrowotna. Dajesz 9 % na ubezpieczenie zdrowotne. To jest jakieś chore normalnie. Dajesz 9 % na nierobów, a w szpitalach nie ma nic, do lekarza nawet nie chodzisz bo nie masz po co. 9 % z wypłaty zabierają każdemu na lekarza. To tej wypłaty coś jeszcze zostanie w ogóle?

Słuchaj, zarabiasz 2350 zł na rękę. Na jedzenie wydajesz 500 zł, mówię o osobach co są same, na ciuchy miesięcznie 500 zł, dalej już patrzysz i sobie zbierasz bo jak ci się samochód pokruszy to mówisz lecieć do mechanika, a tam za małą część płacisz po 500 zł na wstępie. No mechanik też musi mieć z czego żyć no nie. Ja tak samo. Co mnie mechanik w ogóle obchodzi. Ile, ponad tysiak mi zostaje? To nieźle po prostu. Kupię sobie dodatkową kurtkę i już tego tysiaka nie mam. Ktoś powie tak, ktoś ma swoją firmę tak. Dzienny przychód przekracza 500 mln zł. A kuźwa po parunastu latach się dopiero budują. To co zbierali tak całe życie kasę? No nie, jedną z rzeczy która ich zjadła to podatki. Przy tych kwotach podatki są ogromne. Tam są potem różne filary przecież. A no właśnie, apropo filarów, składka na emeryturę, której nie zobaczysz. Emerytura to pieniążki, które państwo miało wypłacać osobom będącym na emeryturze czyli tak po 60 roku życia. W praktyce takie osoby mają w ogóle nie pracować, a państwo jak cokolwiek im da to jest dobrze. 700 zł emerytury, to jest jakiś szok.

Państwo nie ma własnych źródeł zarobku i tu jest problem. Ja mówię chcesz to dawaj, ale czemu ja mam płacić jakiś VAT? Nic nie jest porobione i ja mam to płacić? To państwo powinno samo zarobić i samo robić remonty, a ja mam płacić, a remontów nie ma. Bo ktoś sobie te pieniądze bierze do kieszeni i jazda na Bahama. Jest co wydawać, nie? Nie będę robił na nierobów. Ja jestem za rozwojem kraju i jak trzeba do mogę podatek zapłacić, ale to do mnie wraca z nawiązką. Więc niech będzie, płacę podatek na koniec roku tak. No bo to ma iść na drogi, spoko. I czekam aż kraj będzie miał własne biznesy, bo w nieskończoność ludzie Polski utrzymywać nie będą. Ty dajesz kasę, a do ciebie jeszcze burkają. Nie gryzie się ręki, która daje ci jeść. Nauczysz się samemu zarabiać to wtedy pogadamy. A urzędnik to zwykły pracownik, a im się dostaje dosyć mocno. Oni tylko pracują i nie zrobili nic złego.

Przecież jak ktoś ma rodzinę to wie jakie to są ogromne koszty. Za jednym posiedzeniem wejdziesz do sklepu i lekko wydasz 300 zł na byle co dosłownie, parę bułek i to tyle. Dziecko chce cukierka, nie tata nie da bo nie ma za co kochanie. Ty tego nie rozumiesz, ale pieprzone pazeroty do tego doprowadziły. A bierz se ten podatek i spierdzielaj na Bahama, ja z tobą przy jednym stole i tak nie zamierzam siedzieć. Z takimi frajerami się po prostu nie zadaję. Tak się po prostu nie robi. A przecież jak wygląda zarobek? Kto ci da dziś zarobić? Masz most do zbudowania to parę lat wcześniej firmy które mają znajomości w urzędach o tym wiedzą, że za parę lat będzie remont mostu. Może jeszcze specjalnie firmę zakładają, taką prowizorkę, że oni niby tak remonty mostów robią, co dopiero założyli firmę i myślą jak most postawić. A co z innymi firmami? Skąd one mają mieć zlecenia, usługi, sprzedaż? Wyczarują sobie? Zlecenia wyskoczą im z kapelusza?

Rynek zleceń w Polsce właściwie nie istnieje, taka jest prawda. Niektórzy dostaną procent od sprzedaży sklepu czyli państwo wie że sklep nie prosperuje i jeszcze specjalnie im dadzą procent, a niech się chwalą jacy to nie bogacze. Dobre, dobre. Dlatego ludzie powyjeżdżali za granicę, gdzie są całkiem inne warunki finansowania. W niektórych krajach nie ma podatku, masz tyle rzeczy za darmo, bardzo lekki rynek zbytu, nic tylko robić. A w Polsce non stop coś normalnie. Czy to państwa zza granicy ciągną też z Polski, że tu wiecznie nic nie było? Mogło i tak być, ale tego już nie ma. No nie ma cię na arenie geopolitycznej to trać. To powinien ktoś o to zadbać, a nie taką lekką ręką dawać kasę na prawo i lewo. Ja już nie mówię, że ceny niektórych usług zwalają z nóg, ale chociaż to są usługi a nie co łaska na VAT. Nie stać mnie to nie korzystam i tyle. Tak więc koszty życia przeciętnej rodziny sięgają spokojnie paruset tysięcy złotych miesięcznie. To tak na luzie. Rodziny wielodzietne, to wiadomo, tam chyba sami miliarderzy mieszkają, bo mniej więcej taką kasę trzeba chyba mieć żeby taką rodzinę utrzymać. A wiadomo w jakich warunkach takie rodziny mieszkają, obskurnych, spartańskich.

Na co się wydaje najwięcej? Na kuźwa gumijagody, żelki kuźwa. Przestańmy, ceny jedzenia niby nie są duże. Ale chcesz mieć jakąś chatkę, bo gdzie ty się zmieścisz, ty, żona, dwoje czy troje dzieci, do piwnicy? Każdy ma swoje potrzeby. Ona ma swoje wydatki, on ma swoje. A przecież jego wydatki są jego i jej, a jej tylko jej. On więc powinien sprostać jej oczekiwaniom finansowym no nie. To nie jest przygodny romans czy tylko przyjaźń lub aż przyjaźń, to już jest prawdziwe życie. Wydatków jest całe multum, a możliwości w Polsce bardzo mało.